Zawsze uważałem, że standuperzy to nasze barometry wolności słowa. Jeśli nie żartują z jakiegoś tematu, to znaczy, że coś jest na rzeczy. Weźmy na przykład pandemię COVID-19 – absurdów było co niemiara, ale kto z komików odważył się publicznie z tego śmiać? Mało kto, bo… no cóż, cenzura. Do tej pory z tego żartowałem, ale okazało się, że to prawda.
Przykład? Powiedzenie w towarzystwie: „Mam Koronę” wywoływało panikę, dopóki nie dodałeś: „piwo!”. Ale czy ktoś widział taki żart na YouTube? No właśnie. Powód? Jak się okazuje, sam Facebook przyznał, że cenzurował treści związane z COVID-19 (również żartobliwe). Mark Zuckerberg wyznał, że platforma ulegała naciskom i blokowała pewne informacje. Gdzie więc szukać satyrycznych perełek? W cieniu cenzury.
Zachowujmy dystans, ale nie do śmiechu. Cenzura czy nie, absurd jest zawsze najlepszym źródłem humoru. A może warto słuchać standuperów, by sprawdzić, co naprawdę dzieje się na świecie?
Źródło: Tarnogórski.info