Elon Musk – kiedyś guru technologii, dziś bardziej polityczny showman. Tesla, która miała zmienić świat i tworzyć przyszłość coraz częściej kojarzy się z przyszłością objętą pożarami, rdzą i porzuconymi wrakami przy drogach. Upadek Tesli to tylko polityka? Jasne, współpraca Muska z Trumpem czy jego Twitterowe wojenki nie pomagają, ale prawdziwy problem leży gdzie indziej – w technologii, która dała Tesli przewagę, a teraz ciągnie ją na dno. Chodzi o baterie. Takie zwykłe „paluszki”, tylko trochę większe. I to nie żart.
Od kilku lat powtarzam „Będziemy jeździć chińskimi autami”, choć przewidywałem, że będą istniały marki mocniejsze technologicznie od chińczyków – myliłem się. „Smoki Azji” – będą kontrolować segment Premium i najtańsze produkcje. Oni wybrali lepszą drogę – my (Europa) razem za USA poszliśmy za wizją szaleńca. Chiny z zacofanego kraju, który „kradł” technologię garściami i próbował nas dogonić – miał lepszą strategię. Żółw wyprzedził zająca.
Baterie 18650: Genialny początek, płonący finał
Chiński głos rozsądku
Tutaj przykład jak „okładają” nas skośnoocy w energetycznej transformacji Europy
Bateria 21700: Przełom czy plaster na ranę?
Tesla wiedziała, że 18650 to nie przyszłość. Wpadli na pomysł: zrobimy większe baterie – 21700. Grubsze o 5 mm, dłuższe o pół centymetra, niemal dwa razy więcej pojemności. Genialne, nie? Mniej baterii w pakiecie (z kilku tysięcy do połowy mniej), łatwiej zarządzać, mniej szans na pożar. Brzmiało jak przełom. Ale czy na pewno? To wciąż litowo-jonowe „paluszki”, tylko w większym rozmiarze. Problem thermal runaway nie zniknął, a konkurencja – zwłaszcza Chińczycy – już dawno olała cylindryczne baterie.

Chińczycy postawili na litowo-żelazowo-fosforanowe (LFP) ogniwa – mniej wydajne, cięższe o 20% na kilowatogodzinę, ale stabilne i tańsze. Każdy kilogram w aucie się liczy, a Tesla została z tysiącami małych bombek, które musi ręcznie pakować i pilnować. Inni robią prostsze, płaskie pakiety – tańsze w produkcji i mniej kapryśne. Tesla, która kiedyś była pionierem, teraz wygląda jak facet, co uparł się na VHS w erze streamingu.

Co do wojny między technologiami mam wyrobione zdanie – to my – klienci decydujemy.

To samo auto a inny pakiet baterii – Chiny 1:0 USA
Czas ładowania na szybkiej ładowarce | Zasięg po ładowaniu | Rodzaj baterii | |
TESLA + bateria USA | 5 minut | ~200km | LIFEPO4 |
TESLA + bateria Chiny | 5 minut | ~370km | 4C |
Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=3Q5XtevzfYE
Polityka przyćmiła technologię
Musk mógłby to naprawić, gdyby siedział w garażu i dłubał przy nowych bateriach. Ale nie – woli tweetować, wspierać Trumpa i snuć wizje o Marsie. Tesla straciła impet. Model S to już klasyk, ale nowy hitu brak. Cybertruck? Aluminiowa rama, która nie wytrzymuje próby czasu. Autonomia? Full Self-Driving wciąż w fazie „kiedyś”. Sprzedaż spada – w Chinach BYD rządzi, w Europie Niemcy wolą BMW. Akcje lecą w dół (36% w 2025), a klienci odwracają się od marki, która kiedyś była cool, a dziś kojarzy się z politycznym cyrkiem.
Rdza na horyzoncie
Wyobraź sobie taką scenę: kiedyś Tesle śmigały po autostradach, dziś stoją zardzewiałe przy drogach – Cybertruck z dziurą w pancerzu, Model 3 pokryty brązowym nalotem. To nie polityka zabije Teslę, tylko technologia, która kiedyś ją wyniosła, a teraz ciągnie w przepaść. Chińczycy i reszta świata idą naprzód, a Tesla została z paluszkami w ręku. Musk może i jest mistrzem PR-u, ale inżynierem przestał być dawno temu. Jeśli nic się nie zmieni, za dekadę Tesle będą tylko wspomnieniem – reliktem ery, gdy baterie 18650 były szczytem marzeń.
Koniec Tesli?
Poniżej ciekawy materiał video, który mnie zainspirował do stworzenia tego tekstu: